31 lip

Niedostępny świat emocji – „Barwne cienie i nietoperze” Axela Braunsa

Chociaż na rynku wydawniczym nie brakuje autobiograficznych książek osób żyjących w spektrum autyzmu, książka „Barwne cienie i nietoperze” Axela Braunsa zasługuje na szczególną uwagę z wielu powodów.

Książka nie jest rynkową nowością: w Niemczech ukazała się w 2002 roku i została wyróżniona nagrodą Book Prize w 2003 oraz Nagrodą Literacką Miasta Hamburg, lecz do Polski dotarła dopiero siedem lat później nakładem wydawnictwa Media Rodzina. Jednak jej przesłanie; historia autora, którzy przeszedł długą drogę od silnych tendencji autystycznych (określonych potem jako zespół Aspergera) do aktywnego życia zawodowego, skłania do refleksji nad ludzkim wnętrzem i jest niepowtarzalnym wglądem w niecodzienne postrzeganie rzeczywistości.

Już sam wstęp mówi o tym, że opowiada o sobie ktoś nietuzinkowy; autor pozwala sobie na krótką refleksję dotyczącą dnia swoich urodzin. Zauważa, że 2 lipca jest dniem, w którym przypada środek roku. Dokładnie 39 dni wcześniej obchodzi urodziny jego brat, a 39 dni później – jego matka. To dopiero początek fascynującej opowieści, pełnej obrazowej symboliki, której symbolem są barwne cienie – osoby mu przyjazne – oraz nietoperze – ludzie, do których Brauns nie ma zaufania. „Barwne cienie i nietoperze” obejmują blisko dwadzieścia lat życia Axela Braunsa, w szczególności jego dzieciństwo i młodość. Nie brakuje w nich samotności, echolalii, bezpiecznego milczenia, niezrozumiałych słów „szelestów”, stereotypii ruchowych opisanych w niezwykły sposób („wzór, który sam w sobie jest nagrodą”). Axel sporo miejsca poświęca swoim drobnym niepowodzeniom, nieporadności społecznej, różnym sytuacjom z życia oraz relacjom z bliskimi. Nazywa ich sobie tylko znanymi określeniami: Haha jest jego matką, Borsuk – to jego ojciec, a Domownik – brat.

To, co najmocniej przebija się w książce, to świat emocji, do których autor ma bardzo ograniczony dostęp. Gdy zmarł jego ojciec, nie było mu dane nawet się rozpłakać, choć, jak wspomina – „próbował”. Także jego pierwsze kontakty z dziewczynami odbiegają od typowych schematów. Niezwykle trudno mi opowiadać o książce, która tylko w całości staje się kompletnym obrazem; o człowieku, który pokonał wiele ze swoich ograniczeń. Zamiłowanie do pisania, dzięki której możemy czytać więcej tak inspirujących książek, odbyło się kosztem rezygnacji ze studiów prawniczych.

Skoro tę książkę tak dobrze się czyta, może nie powinniśmy tego żałować, tylko brać się za lekturę i udowodnić sobie, że warto?

Weronika Miksza

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.