16 paź

[FELIETON] Rzecz o samotności w tłumie

Samotność, osamotnienie. Przeżuwamy i wypluwamy te słowa, zależnie, po której stronie usposobienia czujemy się lepiej. Introwertycy wzdychają z ulgą, ilekroć osuwają się w samotnię, ekstrawertycy – drżą w jaskółczym niepokoju, karmiąc się ludzką energią, rozedrganiem i spełniając tym samym głęboko utkwioną w świadomości potrzebę.

Dwubiegunowość naszego świata to nadmierne uproszczenie. Gdzieś ponad tymi podziałami też są ludzie, których moc sprawcza w zakresie bycia w łączności zmienia się każdego dnia. Każdego dnia są w innym krańcu spektrum, spektrum autyzmu. Pięknie ujęła tę pozorną sprzeczność Natalia Hatalska w swojej książce „Wiek paradoksów. Czy technologia nas ocali?”, wydanej zaledwie kilka miesięcy temu przez Społeczny Instytut Wydawniczy Znak. Zacytuję, bo to ważne:

Próbujemy objaśniać świat, badając poszczególne, oderwane od siebie jego elementy. Tymczasem nasz świat tak nie działa. Nasz świat jest światem paradoksów, połączeniem odwrotności. Z jednej strony stawiamy sobie za cel gigałączność, z drugiej – zmagamy się z samotnością. (…) Zamiast powszechnej postawy albo-albo niezbędna jest nam zatem trudna, emocjonalnie kosztowna postawa i-i. I jeden, i drugi. I dobry, i zły” (s. 283).

Do kociołka gorących refleksji w strumieniu świadomości dorzuciłam często-gęsto cytowanego w powyższej książće Yuvala Noaha Harariego, który w „21 lekcjach na XXI wiek” rozprawił się z rozpaczliwie wychodzącym na wierzch mojego umysłu pytaniem: o co ci, świecie, chodzi?

Bycie w spektrum autyzmu to jeszcze jeden paradoks w świecie wykluczających się podejść. Pragnienie kontaktu i unikanie go, silna motywacja rozbijana o taflę nieznośnych w mniemaniu neuroróżnorodnego umysłu bodźców. Niewciskanie się w szufladkę modelowej jednostki, choć z pozoru wsio normalno.

Osamotnienie w samotności boli trochę. Osamotnienie w tłumie jednak boli bardziej.

Książka Natalii Hatalskiej miała w zamyśle zaszczepić zmysł krytyczny co do rosnącego polegania na technologii. Powyższy tekst – uprzedzam odgórnie – nie jest żadną polemiką z jej tezami. To tylko zapis przetrawiania filozofii współczesnego życia, ważnych i trudnych tematów, nałożony dodatkowo na odmienny neurotyp. I tak, karmiona zewsząd wiedzą i algorytmami technologia staje się jak żywy organizm. Zaszczepiła mi, a i owszem, materiał do długiej, niekończącej się refleksji. Zgodnie z jednym z wielu pytań – checkpointów tej książki: jeśli technologia jest żywym organizmem, to czy można zatrzymać jej rozwój? Rodzi to we mnie kolejne pytanie: czy można ją zastąpić? Wątek amiszów to tylko jedna z wielu wizji, ale… czy w świecie, którego hierarchia wartości ściera się między różnymi kulturami, globalnej, neuroróżnorodnej wiosce, możemy sobie pozwolić na życie bez jakiejkolwiek protezy społecznej? Czy możemy pójść za radą Harariego i zapytać: skoro globalizacja niesie ze sobą tak wiele problemów – to czemu jej po prostu nie porzucić? (21 lekcji… , s. 149) Czy zamknięci w bańce przyzwyczajeń i osądów naszego najbliższego otoczenia – często przesiąkniętego własnymi schematami i uprzedzeniami – jesteśmy bezpieczniejsi, niż w bańce social media? Czy niedobór bodźców na pewno jest zdrowszy od nadmiaru? Prawa doboru naturalnego nadal mają przecież zastosowanie. Przetrwają najsilniejsi. Kto w wieku paradoksów, nie licząc grupy trzymającej władzę, może powiedzieć o sobie, że na pewno to przetrwa?

A kiedy myślę o fake newsach, deep fake’ach i dezinformacji – czy musimy wszystko wiedzieć na pewno? Czy nie żyjemy w niej dłużej, niż niejedna technologia, zderzając się z (siłą rzeczy!) subiektywną percepcją ludzi? Już dawno temu, na studiach dziennikarskich, słyszałam, że nie ma czegoś takiego jest obiektywizm – jest bezstronność…

Automatyzacja świata postępuje w niektórych obszarach absurdalnie szybko (vide przykład urządzenia, które pozwala się zdalnie… całować – Wiek paradoksów…., s. 69). Może nawet i tak szybko, że aż nie mam ochoty nadążać i czuję się dobrze z porzuceniem tego pościgu. Kto jest jednak winien – narzędzie, czy ten, kto go używa? Jak bliskie jest mi to przy okazji spraw zawodowych. Jestem na etapie wejścia w marketing, o którym w przyziemnych przekazach słyszę wszystko, co niemal najgorsze: manipulacja, robienie wody z mózgu, wyciąganie pieniędzy, brudna robota. Czy to wina marketingu, czy ludzi, którzy za wszelką cenę chcą mieć jak najwięcej?

Natalia Hatalska wspomina też o tym, że bardzo trudno jest wyrazić samymi słowami to, co się czuje i myśli (zob. strona 103). Generalnie tak, ale znów – nie wszyscy tak mają. Dla niektórych słowo pisane to jedyna droga do wyrażenia dokładnie tego, co się czuje i myśli. Nie we wszystkich światach pomocny jest ton głosu czy wyraz twarzy. Życie osób w spektrum przypomina życie w obcym kraju. Takie dane – wbrew normie – to żadne dane. Podobnym absurdem jest to, jak łatwo podczas obecności z drugim człowiekiem rozpraszamy się, sięgając bezwiednie w telefon. Trochę owszem. Ale – czy przebodźcowane mózgi są w stanie jeszcze się skupić…. bez dostymulowania (paradoks)? Co, kiedy ucieczka w niewymagające myślenia i przetwarzania akcesorium to sposób na… skupienie na człowieku? Kolejny paradoks, ale… jaką przyjemnością jest spotkanie z drugim człowiekiem, jeśli jest obwarowane masą niepisanych zasad?  Patrzenie w oczy, w przypadku odmiennego neurotypu, jest na czele tej listy. Nie muszę patrzeć, żeby słuchać. Jeżeli dotyk, zapach, spojrzenie na drugiego człowieka to więcej niż można znieść? Co, kiedy jaskółczy niepokój zmienia się w szczerze 3F: fight, flight, freeze (walcz, uciekaj, zamrzyj) w starciu z drugą, żywą obecnością? Co, jeśli emotikonki, tak bardzo spłycające przekaz, stają się jedynym uniwersalnym kodem społecznym, w jaki można ubrać swój przekaz? Czy kropka nienawiści, tak poprawna, a zarazem tak wieloznaczna, może się równać prostemu, dającemu bezpieczeństwo emotikonowi?

Co, jeśli doświadczenie zbiorowej samotności podczas COVID-19 okazało się najlepszą lekcją pokazującą, że można inaczej, nie gorzej? Być może doświadczenie samotności w tłumie było jednym z nielicznych pól do refleksji
w zabieganym, opartym na schematach świecie. To nie tylko moment zatrzymania – dla wielu to też moment przebudzenia. Mimo krytyki zdalnych lekcji, niejeden uczeń odżył dzięki zdjęciu z niego ciężaru. Społeczna proteza raz jeszcze sięgnęła do swoich możliwości. Nie neguję zagrożenia związanego z siedzeniem przed komputerem, ale… nie potrafię pozbyć się wrażenia, że złożoność społecznego świata pozwala wybrać czasem mniejsze zło.

Ergo: całe szczęście, że technologia ruszyła bryłę świata z posad. Niezaprzeczalnie trudno zastąpić rozmowę w cztery oczy na wszystkich poziomach. Samo zamknięcie w małym obszarze, obok poczucia bezpieczeństwa, może napędzać lęk i zamarcie. I do tego nie trzeba mieć innego neurotypu.

Przerażająca wydała mi się myśl, że ludzie rządzą światem, ponieważ potrafią lepiej niż jakiekolwiek inne zwierzę współpracować, a potrafią tak dobrze współpracować, ponieważ wierzą w fikcje (21 lekcji na XXI wiek, s.315). Czy to znaczy, że fake newsy stały się iskrą rzuconą na beczkę prochu? Czy fikcja jest nieodłącznym dopełnieniem rzeczywistości? Zapewne tak – w świecie autystycznego spektrum wiele gestów jest fikcją literacką. Niezrozumienie sensu pewnych rytuałów i schematów działa także w drugą stronę. Tak tworzą się bariery, dzielące skutecznie, niż niejedna technologia i zestaw algorytmów. Polaryzacja zaczyna się od naszych wyobrażeń o świecie – social media, co najwyżej mogą nas w nim utwierdzić, jeśli na to pozwolimy.

Jak bardzo świat jest skomplikowany! Sieć przyczynowo-skutkowa rozplatana jest cały czas, a i tak mnogość interesów pozostaje poza zasięgiem naszego wzroku. W czasach, w których inteligencja jest mylona ze świadomością (co bardzo często jest udziałem samych osób w spektrum autyzmu), którym wraz z inteligencją przypisuje się równie wysoką samoświadomość, nie dziwne, że podsycana fikcja literacka o sztucznej inteligencji wytwarza w wielu głowach nową, groźną fikcję. Nie trzeba mieć innego neurotypu, żeby na bazie sprzecznych informacji dojść do zupełnie różnych wniosków.

To koniec refleksji, a może początek? Na pewno jest to udany eksperyment – stymulacja intelektualna bez choćby jednego słowa „spektrum” w książkach. Właściwie, bez lektury tych dwóch książek nie byłoby dzisiaj tego tekstu. Dlatego dziękuję Społecznemu Wydawnictwu Znak oraz Wydawnictwu Literackiemu za ziarno pod refleksję, której tylko część zdołałam przelać w odmęty Internetu.

Weronika Janiak

Cytowane książki:

  1. N. Hatalska, „Wiek paradoksów. Czy technologia nas ocali?”, wyd. Znak, Kraków 2021

2. Y. N. Harari, „21 lekcji na XXI wiek”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.